Wspomnienie 1

EPIDEMIA-PAMIĘTNIK

Wielki Czwartek

  Budzę się rano z myślą ,,może to nieprawda, może nie ma już wirusa’’. Niestety jest!!!!

Po wyjściu ze sklepu jest mi niedobrze. Co się ze mną dzieje? Czy to strach wbity w podświadomość tak mną manipuluje. Gdzie  w tym wszystkim moja wiara, zaufanie Bogu?

Pomodliłam się w domu i wszystko się uspokoiło. Robię porządki , ale jest we mnie cisza. Pierwszy raz bez presji przedświątecznej . Gdyby nie epidemia to………… .

Wieczorem Liturgia w domu. Smutno mi.

 Wielki Piątek

  Rano pasztet wstawiony do piekarnika. Gaśnie światło. Pomyślałam:,, ale numer, teraz to już Bóg ogołoci te święta do końca. Nie upiekę pasztetu i ciasta. Zostanie mi tylko ON SAM.’’

Nawet się nie złoszczę. Mam świadomość, że nic nie mogę. Po pewnym czasie pojawia się prąd. Pasztet upieczony, ale już wiem, że nie jest ważny.

Idę po południu na adorację. Cisza i spokój. Pojawia się ksiądz Robert. Mogę przyjąć Pana Jezusa. Wielka łaska. Określenie ,,Panie dobry jak chleb’’ to za mało. A może się mylę, bo nigdy nie zaznałam głodu.

Wieczorem liturgia w domu.

Wielka Sobota

  Jestem w pracy, ale pan Bóg daje mi chwile wytchnienia i ciszy. Mogę się pomodlić. Wcześniej wolny moment w pracy przeznaczyłabym na pogaduchy z koleżanką.

Teraz wszystko jest inaczej.

Niedziela Wielkanocna

Pierwsze święta w naszym domu bez córki. Jest z nami syn. Nie mogę się nacieszyć jego obecnością.

Mąż bardzo przejęty święci pokarmy. Śniadanie wielkanocne inne niż zwykle. Temat wirusa niestety wraca w rozmowach, nie da się chyba tego uniknąć.

Mszę Świętą przeżywamy w domu. Komunia Święta-łzy płyną mi po twarzy.

Pojechaliśmy do moich rodziców, żeby pomachać im z daleka. Odrobina radości, kiedy mogliśmy na siebie popatrzeć przez okno.  Wirtualnie spotkaliśmy się z córką , rodzeństwem i przyjaciółmi.

Z tego dnia najbardziej zapamiętam spojrzenie mojego syna, kiedy odjeżdżał. Nie umiem tego opisać, ale wrażenie zostało w głębi serca, pewnie już na zawsze.

 

Poniedziałek Wielkanocny

 Nigdzie nie muszę się spieszyć. Nic nie muszę.

Pytania w mojej głowie: ,,co będzie jutro, co dalej?”  Apostołowie pewnie też się zastanawiali: ,,co dalej”.

Czy ja rozpoznam Chrystusa Zmartwychwstałego? Czy uwierzę? Jakich decyzji oczekuje ode mnie Bóg?

 

                                        Fragment   pamiętnika   anonimowej autorki.